Jebło
mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam po wieloletnim związku, w którym emocje
były tylko postacią drugoplanową. Stagnacja, przyjaźń, seks, relacja. Bez szału,
ale to było już tyle lat, że szkoda było marnować całego wypracowanego związku
z powodu braku „tego czegoś” Któregoś dnia z ogromną klasą postanowił zakończyć
wieloletni związek bardzo dyplomatycznym telefonem pomiędzy 5 a 6 rano.
Postanowiłam
nie płakać zbyt długo po kimś, kto nie miał na tyle jaj by powiedzieć mi wprost
„Kochanie to nie moja bajka, może w innym świecie, innym czasie..” Pięć lat
związku pięć dni smutku i ani dnia dłużej. Życie pisze różne scenariusze, ale w
tym wypadku kogoś wybitnie poniosło.
Był
piątek wieczór i on. Facet, na którym moje oko wisiało, od co najmniej kilku
ostatnich miesięcy. Był zajebiście przystojny, nie da się inaczej tego
określić, gdybym nie posiadała moralnego kręgosłupa, pewnie wzięłabym go
jeszcze tego samego dnia w miejscu, w którym go poznałam. Starszy, szalony,
charyzmatyczny dowcipny – partia idealna.
Zaczęliśmy się spotykać, chemia
pomiędzy nami była tak silna, że moglibyśmy ją rozdawać smutnym parom, których dotknęła
nostalgia. Szybka akcja, związek, życie, mieszkanie i… problemy. Mój Pan
idealny nie był aż tak idealny (może poza łóżkiem). Problemy pojawiły się, gdy
jego zapotrzebowanie materialne było większe niż możliwości, które dawała mu
praca. Porażka, którą przeżywał pod koniec każdego miesiąca zaglądając na konto
doprowadzało go do złości. Jako kobieta silna i niezależna chciałam wspierać
swojego mężczyznę udowadniając mu jego wspaniałość na każdym kroku a sama zaś wzięłam
dodatkowy etat łatając dziurę domowego budżetu.
On udowadniając mi, że jest
prawdziwym facetem reperując swoje własne ego stawał się coraz większym dupkiem
w stosunku do mojej osoby. Seks stawał się coraz dziwniejszy, każda sprzeczka
kończyła się wielką wojną, która była rozpętana o włos na umywalce.
-
Tak, Panna idealna, dwa kierunki studiów, dwa etaty, posprzątane w domu i obiad
na stole.
-
Serio?! Nie mam zamiaru znów dla Ciebie się kajać i robić z Ciebie bohatera narodowego,
aby podreperować Twoje ego. Ogarnij
się to nie będziesz miał problemu
Ciche dni trwały dość długo jak na
jej charakter wiecznej gaduły, ale nie miała ona zamiaru dłużej podkładać się,
aby wspomóc jego samopoczucie. Stawała na rzęsach, aby zaradzić wszystkim problemom
a i tak starania spełzły na niczym.
Starałam się odbudować jego samoocenę,
przez co zatraciłam własne potrzeby i pragnienia. Oddałam się związkowi bez
reszty chcąc nie wspólnego dobra a jego dobra, pierdzielona matka Teresa
obudziła się w duchu.
Jego
ego jest nadal nadszarpnięte, nie radząc sobie z swoimi potrzebami poszukuje kobiety,
która go ujarzmi. Ja mająca odciśnięte piętno poświęcenia się dla swojego mężczyzny
trafiłam pod skrzydła łagodnego, spokojnego człowieka.
To
nie o niego chodzi, ale o to jak ciężki potrafi być mężczyzna, którego pewność
siebie jest ustanowiona przez wynagrodzenie netto widniejące na koncie przy
każdym 10-tym danego miesiąca i głupotę kobiety, która jest w związku z facetem,
którego ego jest jak chorągiewka na wietrze.
Piętno
jego ego.
Dzisiaj
jestem kobietą nastawioną na swoje potrzeby, nie agresywnie jednak
zdecydowanie. Stało się, kiedy kobieta niezależna stała się również cholernie
silna i pewna swojej wartości oraz przeświadczenia, że więcej przed facetem
kłaniać się nie będzie. Jemu to nie pomogło a jej tym bardziej.
Historie jakich wiele było w moim życiu, ale tak jak faceta i związek mogą zabić babskie kompleksy o
grubej dupie tak kobietę może zabić poczucie zagrożenia i utraty pewności
siebie jej faceta, który teoretycznie powinien być ostoją związku.
Czy
nie lepiej przegadać problem, strzelić sobie dwa szybkie na rozluźnienie
atmosfery i ciągnąć wózek dalej? Razem? Przestać się zamartwiać grubą dupą,
która przeszkadza tylko Tobie a on ją kocha. Mężczyzno czy nie powinieneś zaufać
swojej kobiecie, kiedy mówi, że jesteś męski, zajebisty to znaczy, że tak jest?
Jeżeli masz problem? Każdy go ma. Nie Ty pierwszy nie ostatni, jesteś w dołu,
ale to nie jest przyczyna by strzelać fochy i udowadniać sobie nawzajem, że
jesteście zajebiści, tylko, że jesteście w jednej drużynie. Nie lepiej kiedy
dwóch znaczy para?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz