wtorek, 13 października 2015

Jego Ego



Jebło mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam po wieloletnim związku, w którym emocje były tylko postacią drugoplanową. Stagnacja, przyjaźń, seks, relacja. Bez szału, ale to było już tyle lat, że szkoda było marnować całego wypracowanego związku z powodu braku „tego czegoś” Któregoś dnia z ogromną klasą postanowił zakończyć wieloletni związek bardzo dyplomatycznym telefonem pomiędzy 5 a 6 rano.
Postanowiłam nie płakać zbyt długo po kimś, kto nie miał na tyle jaj by powiedzieć mi wprost „Kochanie to nie moja bajka, może w innym świecie, innym czasie..” Pięć lat związku pięć dni smutku i ani dnia dłużej. Życie pisze różne scenariusze, ale w tym wypadku kogoś wybitnie poniosło.
Był piątek wieczór i on. Facet, na którym moje oko wisiało, od co najmniej kilku ostatnich miesięcy. Był zajebiście przystojny, nie da się inaczej tego określić, gdybym nie posiadała moralnego kręgosłupa, pewnie wzięłabym go jeszcze tego samego dnia w miejscu, w którym go poznałam. Starszy, szalony, charyzmatyczny dowcipny – partia idealna.
            Zaczęliśmy się spotykać, chemia pomiędzy nami była tak silna, że moglibyśmy ją rozdawać smutnym parom, których dotknęła nostalgia. Szybka akcja, związek, życie, mieszkanie i… problemy. Mój Pan idealny nie był aż tak idealny (może poza łóżkiem). Problemy pojawiły się, gdy jego zapotrzebowanie materialne było większe niż możliwości, które dawała mu praca. Porażka, którą przeżywał pod koniec każdego miesiąca zaglądając na konto doprowadzało go do złości. Jako kobieta silna i niezależna chciałam wspierać swojego mężczyznę udowadniając mu jego wspaniałość na każdym kroku a sama zaś wzięłam dodatkowy etat łatając dziurę domowego budżetu. 
            On udowadniając mi, że jest prawdziwym facetem reperując swoje własne ego stawał się coraz większym dupkiem
w stosunku do mojej osoby. Seks stawał się coraz dziwniejszy, każda sprzeczka kończyła się wielką wojną, która była rozpętana o włos na umywalce.

            - Tak, Panna idealna, dwa kierunki studiów, dwa etaty, posprzątane w domu i obiad na stole.
            - Serio?! Nie mam zamiaru znów dla Ciebie się kajać i robić z Ciebie bohatera narodowego, aby podreperować Twoje ego. Ogarnij się to nie będziesz miał problemu

            Ciche dni trwały dość długo jak na jej charakter wiecznej gaduły, ale nie miała ona zamiaru dłużej podkładać się, aby wspomóc jego samopoczucie. Stawała na rzęsach, aby zaradzić wszystkim problemom a i tak starania spełzły na niczym.
            Starałam się odbudować jego samoocenę, przez co zatraciłam własne potrzeby i pragnienia. Oddałam się związkowi bez reszty chcąc nie wspólnego dobra a jego dobra, pierdzielona matka Teresa obudziła się w duchu. 

Jego ego jest nadal nadszarpnięte, nie radząc sobie z swoimi potrzebami poszukuje kobiety, która go ujarzmi. Ja mająca odciśnięte piętno poświęcenia się dla swojego mężczyzny trafiłam pod skrzydła łagodnego, spokojnego człowieka.
To nie o niego chodzi, ale o to jak ciężki potrafi być mężczyzna, którego pewność siebie jest ustanowiona przez wynagrodzenie netto widniejące na koncie przy każdym 10-tym danego miesiąca i głupotę kobiety, która jest w związku z facetem, którego ego jest jak chorągiewka na wietrze. 

Piętno jego ego.
Dzisiaj jestem kobietą nastawioną na swoje potrzeby, nie agresywnie jednak zdecydowanie. Stało się, kiedy kobieta niezależna stała się również cholernie silna i pewna swojej wartości oraz przeświadczenia, że więcej przed facetem kłaniać się nie będzie. Jemu to nie pomogło a jej tym bardziej.
Historie jakich wiele było w moim życiu, ale tak jak faceta i związek mogą zabić babskie kompleksy o grubej dupie tak kobietę może zabić poczucie zagrożenia i utraty pewności siebie jej faceta, który teoretycznie powinien być ostoją związku.
Czy nie lepiej przegadać problem, strzelić sobie dwa szybkie na rozluźnienie atmosfery i ciągnąć wózek dalej? Razem? Przestać się zamartwiać grubą dupą, która przeszkadza tylko Tobie a on ją kocha. Mężczyzno czy nie powinieneś zaufać swojej kobiecie, kiedy mówi, że jesteś męski, zajebisty to znaczy, że tak jest? Jeżeli masz problem? Każdy go ma. Nie Ty pierwszy nie ostatni, jesteś w dołu, ale to nie jest przyczyna by strzelać fochy i udowadniać sobie nawzajem, że jesteście zajebiści, tylko, że jesteście w jednej drużynie. Nie lepiej kiedy dwóch znaczy para?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz