Wiele się mówi
o mowie nienawiści, o jej przyczynach i konsekwencjach. Osobiście uważam temat
za tak szalenie istotny, że chciałabym Wam przekazać kilka słów od siebie… i
swojego życia.
środa, 25 kwietnia 2018
Mowa Nienawiści
sobota, 7 kwietnia 2018
Brak Tematu
Powinien być jakiś wstęp. Coś lirycznego,
ale nie będzie. Będzie krótko, zwięźle i na temat. Będzie może trochę łaciny, nie wiem.
Zobaczymy.
Życie zmienia się z minuty na
minutę. Powiedzenie, że jesteś kowalem własnego losu jest dla mnie coraz
bardziej prawdziwe. Myśl „zobaczymy co los nam da” jest o krzak zadek
roztrzaskać. Jak sam nie staniesz na nogi i nie walniesz pięścią w stół to samo
nic się nie zrobi.
Owszem
czasami los podaruje nam okazję, ale od nas zależy co z tym zrobimy. Otóż moi
mili, dorosłam. Tak dorosłam, do momentu, w którym przestałam się bać
podejmować trudne decyzje nawet jeżeli widmo konsekwencji może być szalenie
gówniane. Brzmi banalnie, ale przyznajmy się, ile razy baliśmy się zmienić
pracę, która nas wykańcza a część ludzi w niej szczerze wkur*ia z obawy przed
bezrobociem. Ile raz marzyliśmy o czymś szalonym, ale tego nie zrobiliśmy, bo
się baliśmy „co ludzie powiedzą”. Co druga kobieta chciałaby schudnąć, ale w
sumie nie ma czasu bo praca, dom, dzieci. Kochani… dobrze wiemy, że to całkiem wygodna
wymówka, którą sama stosowałam (no… dziećmi się zakryć nie mogłam, ale pracą
już bardzo tak). Marzenia uciekają, czas ucieka a my nie będziemy młodsi,
szkoda czasu na spalanie się z powodów, które możesz zmienić. Chcesz schudnąć,
rusz dupę albo zaakceptuj siebie i też będzie Ci dobrze. Nie lubisz swojej pracy? Jebnij to i jedz w te
swoje Bieszczady i nie mrucz pod nosem, że łatwo komuś to pisać, bo nie jest
łatwo. Też mam kredyty, mieszkanie, rodzinę i koty na utrzymaniu a jebnęłam to
i szukam czegoś nowego dla siebie. Nie warto się spalać dla czegoś co w
szerszej perspektywie serio nie ma sensu. Przestań zazdrościć innym tylko rusz
dupę i zadbaj o swój los, bo nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Nie chce Ci
się codziennie rano robić makijażu? To go nie rób, nikt od tego nie umrze a
potwory są tylko w bajkach.
Uwaga,
teraz powieje kołczem. Największym ograniczeniem
dla nas samych jest nasz strach i brak wyobraźni. (mam nadzieję, że to
przeżyliście) ale coś faktycznie w tym jest, inny się udaje to i Tobie się uda.
Ja
szukam nowego etatu, który pozwoli mi zrealizować marzenie o własnej kawiarni.
Wiem, że nie ogarnę tematu w miesiąc czy pół roku ale rok jest już realnym
tematem. Przestałam się zastanawiać „skąd ludzie mają na to pieniądze” tylko odkładam
w swoją skarpeteczkę grosz do grosza. Będzie ciężko, ale próbę warto podjąć. Marzenie
plus bycie własnym szefem, ha! To dopiero czad. Na samą myśl się jaram😊
Może to już starość może już
wku*wienie ale trochę się przewartościowałam:
Rusz dupę, walcz, kochaj i akceptuj.
Nie ma sensu się spalać.
Polecam.
wtorek, 2 stycznia 2018
Rok 2017
Rok
2017 obfitował w moim życiu w bardzo wiele niespodzianek i
zakręconych sytuacji.
Nadal
nie wierzę, że mamy już kolejny rok, 2018… czad jak cholera.
Przygotowania do ślubu, nowy szef, szef (to zasługuje na podwójny
wpis) awans, ślub, remont wspólnego mieszkania (który nadal trwa).
Po drodze wiele wyzwań i problemów, tak to był dobry rok.
W
styczniu stwierdziliśmy „dobra to bierzemy ślub, kiedy? No
sierpień brzmi rewelacyjnie! :)” tak więc hym… 7 miesięcy na
przygotowanie ślubu brzmi dość szalenie ale przyznam, że jest to
komfortowy czas na jego realizację wbrew panującej opinii i
popłochu z „datami”. Później zmienił mi się szef. Przyznam,
że nie wiem co było w tym roku dla mnie najcięższym przeżyciem
ale to na bank jest w TOP 3, może nawet TOP 2.
niedziela, 29 maja 2016
Do super figury droga przez głowę.
Posiadanie
super figury to dla większości z nas jest ogromne wyzwaniem. Czas wiosenny
sprzyja powstawaniu samozaparcia na bycie fit do lata. Prawda jest taka, że po
części na początku to i mój czynnik motywujący był. Dzisiaj wygląda to trochę
inaczej, jednak musiałam stoczyć walkę sama z sobą i moją głową.
czwartek, 28 kwietnia 2016
Zdrada nie tylko seksualna.
W
latach 60-tych XX wieku zostało zdefiniowane pojęcie poliamorii. Jest to
związek który zakłada miłość do kilku osób emocjonalną jak i seksualną przy
całkowitej wiedzy oraz akceptacji partnera. Naturalnie w owym przypadku nie
można mówić o zdradzie, jednak możemy domniemywać brak „wystarczalności”
partnera jako człowieka z którym można spędzić całe życie. Zjawisko kiedyś
popularne, dzisiaj przeszło raczej do użytecznego marginesu. Staramy spotkać
tego jedynego i spędzić z nim resztę naszego życia, dorabiając się gromadki
dzieci, kotów, kredytu i drzewa. Zdecydowana większość populacji właśnie w taki
sposób kształtuje, bądź chce kształtować swoją przyszłość. Będąc małą
dziewczynką sama zastanawiałam się jaka będzie moja suknia ślubna i jaki duży
ogród będę miała. Naturalne dążenie do poszukania najlepszych genów które będą
definiować naszą zajebistość w potomstwie zasłoniła nam perspektywę bardzo
wielu i zarazem, moim zdaniem ważnych kwestii w relacjach międzyludzkich.
czwartek, 10 marca 2016
Dziecko? To nie dla mnie.
Pamiętam
kiedy miałam jakieś 6 lat i byłam na etapie księżniczek i pięknych sukienek
(tylko tych w książkach. Natura – chłopczyca) zawsze marzyłam, że ten jeden raz
założę sukienkę niczym suknię balową. Była to klasyczna beza z gorsetem.
Piękna, rysowałam ją przy każdej możliwej okazji. Mówiłam mamie, że taka będzie
właśnie moja suknia ślubna. Wiedziałam to i wierzyłam, że taka ona właśnie
będzie. Piękna, blondynka w krzykliwych grubych okularach i on. Wspaniała, ogromna, biała, wyjątkowa. Marzyłam
o wielkim przyjęciu z milionem gości. Rodzina - naturalnie duża, czwórka dzieci
lub więcej, tak najlepiej. Idealnie. Taka wizja trwała dość długo jak na
szczeniackie marzenie, do czasów gimnazjum. Och, chwała temu który uderzył mnie
w głowę i zaczęłam myśleć samodzielnie! Gimnazjum era rocka, metalu i ćwieków.
Wspaniałe lata które pokazały mi, że da się obejść bez mdłej bezy i może też
być świetnie. Trampki, wyciągnięte sweterki po starszej siostrze – stylówa plus
milion do zajebistości. Z bezy zrobiła się klasyczna prosta, z piątki dzieci
zrobiła się dwójka, może trójka i kot. Szkoła średnia tylko była wsparciem idei
lat gimnazjalnych, choć stylem nie pasowałam do mojej plastik-bombastik szkoły
i tak było rewelacyjnie. Nie chodziłam do LO które było szkołą dla „brudów”,
wybrałam szkołę dla „technojebów” - etykieta która funkcjonowała kilka lat
temu. Dziś jest inaczej, lepiej. Z roku na rok docierało do mnie, że duża rodzina
to chyba jednak niekoniecznie moja bajka. Życie prawie mnie wpakowało w rodzinę,
dziś pewnie bym była rozwódką z dwójką dzieci. Jeżu, choć raz on miał większe
jaja niż ja i mnie rozstawił, co za ulga. Trzy lata ugniatania życia bo inaczej
tego nie mogę nazwać utwierdziło mnie w jednym. Niezmienny jest kot. Tak,
możecie mieć wizję starej rudej panny z czarnym kotem. W zasadzie mentalnie tak
trochę jest, tylko nieco mniej upierdliwa jestem.
Dzisiaj
mam niecałe 26 lat, kawał starej dupy można rzec.
sobota, 20 lutego 2016
Singiel to coś więcej niż samotne życie.
Singiel,
to pojęcie za którym kryje się osoba która żyje w pojedynkę. Może być to każdy
kawaler, panna, rozwodnik, każdy kto z własnego wyboru lub przyczyn losowych nie
jest w trwałym związku. Swoją drogą jak określić ludzi którzy żyją w otwartym
ale jednak związku? Otwarty związek to nie dzisiejszy temat moich wypocin ale z
pewnością do niego wrócę. Bycie singlem to według mnie nie tylko posiadanie
jednoosobowego gospodarstwa domowego. Moim zdaniem to coś więcej. Bycie singlem
to coś co siedzi w naszych głowach.
Singielka
z wyboru.
Jakiś
czas temu byłam książkowym przykładem singielki. Ja, kot, kawalerka i mój hajs,
wszystko się zgadza. Taki stan rzeczy miał swoje niezaprzeczalne plusy.
wtorek, 16 lutego 2016
Trzy lata podziękowań.
15.02.2013
roku spakowałam się w cztery kartony, no może było ich z sześć Renówką
srebrzystą strzałą trafiłam na plac Waryńskiego. Pierwszy krok do samodzielnego
życia. Dzień, w którym wszystko miało zmienić się na lepsze, jednak to jest
prawdziwe życie a nie The Sims niestety nie stało się tak.
Przynajmniej
nie od razu.
Zaczarowana
wdziękiem poszłabym na koniec świata. Chwała temu, że wymagał tylko Ogrody.
Każdego dnia chłonęłam nową dawkę informacji pod tytułem „to tak się żyje”.
Obraz świata i życia codziennego pomimo mojej „dorosłości” był skrzywiony
pryzmatem „u rodziców na pokoiku”. Tutaj nauczyłam się radzić sobie z
pieniędzmi, z tym jak trudno czasami jest zrozumieć wyjście do sklepu po dwa
produkty a zapłacić jak za zborze, wracając goła, ale jakże wesoła, że można coś
dobrego ugotować. Nauczyłam się wiele, nauczyłam się rozumieć siebie, rozumieć
jak bardzo jestem różna od tego, jaka wydawało mi się, że jestem. Dziękuję temu,
który potrafił i pomógł mi zrozumieć jak działa „dorosły” świat i przebrnąć
przez najgorszy czas. Zrozumiałam dzięki Tobie, że ja też jestem ważna i tym
się powinnam kierować – zdrowym egoizmem. Jedno z najcenniejszych dzieł, które
udało mi się stworzyć. Najpiękniejsze? Dystans ku**a dystans, bo wszyscy
umrzemy. Motto, które
wtorek, 5 stycznia 2016
Daje Owsiakowi!
Dlaczego
dam na WOŚP "X" razy więcej?
Dzisiaj
mam 25 lat, no dobra.. 26 lat. Moja działalność jako wolontariusza rozpoczęła
się kiedy byłam w 5 klasie podstawówki. Ile wtedy mogłam mieć lat? Około 11
lat? Jakoś tak będzie się to liczyć. W naszej klasie mieliśmy ścianę z
dyplomami osiągnięć uczniów. Były też dyplomy z Sztabu Krówka Mała który funkcjonuje
po dziś dzień w Śremie organizując zajebistą zadymę w środku zimy. Należy im
się cholerny ukłon bo robią coś niesamowitego. Pani Gina, która była wtedy
naszym szkolnym pedagogiem, była również członkiem sztabu i tak to się zaczęło.
Moja przygoda z pracą jako wolontariusza nie tylko na WOŚP . Moje pierwsze
zbieranie, ubrana w kolorowe szmatki z słonecznikami przypiętymi do zimowej
czapki, drąc się na pół ulicy, szerząc radosną nowinę Wielkiej Orkiestry
Świątecznej Pomocy. Zbierałam około 6 lub 7 razy z rzędu, za każdym razem
mokra, zmarznięta, skostniała, chora na kolejny dzień ale zadowolona.
Zadowolona bo odwaliłam kawał dobrej roboty. Ja i tysiące wolontariuszy w całym
kraju i nie tylko walczyliśmy o coś dobrego. Coś co jest naszym wkładem w naszą
i Waszą przyszłość lub nawet życie. Zawsze wierzyłam w tą organizację
niezależnie ile razy zostałam wyzwana lub czytałam o tym jak zjebany jest
Owsiak i wszyscy naiwni ludzie którzy dokładają się złotówka do złotówki.
Złodzieje,
prostacy, durnie, „nie daje Owsiakowi” w tyłku z serduszka.
Mówcie na nas i na Niego jak chcecie.
Nie przejmuje się tym zbytnio. Tak bardzo mam w poważaniu ile ktoś z tych
puszek zabrał do kieszeni, ile prawdy jest w tym, że Owsiak niekorzystnie
rozdysponował częścią kasy z finału. Tak bardzo jednym słowem mam to gdzieś. Co
by się nie stało, dopóki mam dowody na to, że to działa i to dobrze działa będę
kładła to tej kolorowej puszki ile tylko będę mogła. Co roku będę dumnie nosić
to czerwone serduszko ciesząc się, że kiedyś komuś ono dzięki nam zabije.
Dlaczego?
Już
pomijam górnolotne i wzniosłe tezy o niesieniu dobra. O tym, że Owsiak kupuje sprzęt,
który powinien dzięki NFZ być standardem a nie jest. Nie plusuje też, że to po
prostu fajna impreza jest i warto tam być. Woodstock – najprzyjemniejsze
spartańskie warunki ever.
Rok
temu stał się cud.
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Czary-mary czy koszmary?
Moja mama mówiła, że gdy raz się sparzymy już drugi raz tego
nie zrobimy. Tak tworzą się doświadczenia. Każde nas czegoś ma nauczyć. Mówiła,
że każdy, kiedyś znajdzie swój statek, na którym pewnie będziemy dryfować po morzu wspomnień i doświadczeń.
Mówią, że doświadczenia uczą, tworzą wspomnienia i każde nawet najgorsze doświadczenie niesie za sobą pozytywne wnioski. Bolesne zdarzenia uczą, kształcą naszą osobowość. Przestrzegają nas przed ponownym popełnieniem błędu. Dzięki nim stajemy się twardsi i przezorni. Nie dajemy się ponownie wykorzystać, skrzywdzić, nie pozwalamy sobie na bycie kolejny raz naiwnym.
Mówią, że doświadczenia uczą, tworzą wspomnienia i każde nawet najgorsze doświadczenie niesie za sobą pozytywne wnioski. Bolesne zdarzenia uczą, kształcą naszą osobowość. Przestrzegają nas przed ponownym popełnieniem błędu. Dzięki nim stajemy się twardsi i przezorni. Nie dajemy się ponownie wykorzystać, skrzywdzić, nie pozwalamy sobie na bycie kolejny raz naiwnym.
Te dobre wspomnienia pozostają w naszej pamięci pielęgnowane
przez lata, jako ciepłe chwile, które będą wiecznie żywe w nas, w naszej
głowie. Gloryfikowane z każdym razem jeszcze bardziej budząc sentyment tamtych chwil.
Mówią, że powinno się pamiętać dobre chwile a te złe wypierać,
aby nie burzyły naszego spokojnego jutra.
Mówią, że każdy dzień uczy nas czegoś nowego, wartościowego.
Nikt nie wspomniał, że te dobre wspomnienia mogą też burzyć to,
co tu i teraz.
czwartek, 19 listopada 2015
To jeszcze nie czas.
Ostatnie
dni wstrząsnęły mną przeogromnie, nie do końca chyba potrafię tego ogarnąć. Każdego
dnia, z każdą minutą jesteśmy bliżej końca. Kiedyś przeczytałam takie zdanie.
Kiedy człowiek się rodzi wraz z nim uruchamia się czasomierz który kiedyś
wybije zero. Każdy ma swoje zero.
Każdy
z nas o tym wie i wydaje się, że całkiem dobrze sobie z tą świadomością
radzimy. Myśl o własnej śmierci nie paraliżuje nas tak bardzo jak myśl, że
możemy stracić kogoś nam bliskiego. Bo przecież nie potrafimy wyobrazić sobie
życia bez kogoś kto jest dla nas całym światem. Matka zawsze martwi się i drży
na myśl co się stanie jak kiedyś jej zabraknie, co jeżeli zabraknie jej za
wcześnie. Jeszcze bardziej jednak drży kiedy pomyśli, że ktoś za wcześnie
zabrałby jej dziecko. Owoc swojej miłości który chroni całą sobą i sercem.
Kiedy
dzieci dorastają wiedzą, że kiedyś ich rodzić umrze ale głośno o tym nie mówią.
Nie myślą. To jest temat który z wszystkich możliwych sił pozostaje w sferze
podświadomości i nie pozwalamy jej się wyłonić na przód naszych obaw. Taka
najgłębsza, najczarniejsza dziura która jest ale wolimy o niej nie wiedzieć,
zapomnieć i udawać, że jej nie ma.
Dla mnie samej ta myśl wydaje się tak bardzo
nieprzyzwoicie niemożliwa, że mam nadzieję, że moi rodzice osiągną wiek 150
lat. Chciałabym z całych moich sił.
Mój
tata ma tą moc. Oszukał mam wrażenie swój czasomierz już z dwa razy. Kiedyś jak
byłam mała i ostatnio kiedy był w szpitalu z błahostki i przy „okazji” wyszedł
na jaw mankament zdrowia który spowodował zagrożenie dla jednej z najważniejszych
osób w moim życiu. Ponoć miał więcej szczęścia niż rozumu, że był wtedy w
szpitalu, bo mogło być różnie. Ja mu mówiłam: sama do ołtarza nie pójdę, Ty
musisz mnie tam zaprowadzić. Nie dziś, nie jutro, może za kilka lat ale to
musisz być Ty. Rozczulił się najukochańszym z uśmiechów. Ta sytuacja
bezwstydnie obnażyła
niedziela, 8 listopada 2015
Zagubieni w życiu
Na
świecie zamieszkuje około 7,3 miliarda ludzi. Każda z tych osób ma setki spraw
do załatwienia każdego pojedynczego dnia. Zaczynając od tych prozaicznych,
które powtarzają się każdego dnia do tych, które wykonuje się okazyjnie. Każdy
z tych ludzi o czymś marzy, za czymś dąży, na coś czeka. Mężczyźni stanowią 3
605 959 782 (50,26% ludności świata) reszta to naturalnie kobiety. Ludzie łączą
się w pary z mężczyzną lub kobietą zależności od upodobań z chęcią spędzenia
życia razem. Tych czynności codziennych jak śniadanie i tych wyjątkowych, które
zdarzają się raz na jakiś czas. Chwil, które właśnie są tutaj i teraz. W każdej
sekundzie rodzi się na świecie dziecko a konkretniej około czwórka dzieci. Nowe
nadzieje, nowe marzenia, nowe chęci stworzenia czegoś wyjątkowego. Jednostka społeczna, czyli z socjologicznego
punktu widzenia określa człowieka, jako społecznego indywiduum, ukształtowanego
przez społeczeństwo w procesie socjalizacji
Uczeni jesteśmy pewnych norm i wartości, które są społecznie akceptowalne.
Dążymy do ich realizacji i zaspokajania wpojonych nam potrzeb, które Maslow tak
zgrabnie wpisał w swoją piramidę.
Wartości
Każdy
człowiek posiada wartości, które są tożsame z kulturą, w której został
wychowany. Jeżeli komuś się wydaje, że jest inny niż wszyscy – prawdopodobnie
mu się tylko wydaje. Pomimo odmiennych poglądów i uczuć każdy z nas posiada podstawy,
które wywierają presję na całą resztę naszego zachowania, postaw i poglądów. Dzisiejszy model człowieka doskonałego to
człowiek dobrze wykształcony, rezolutny, posiadający dobrą pracę, kredyt
hipoteczny, kota lub psa, rodzinę. Dobrze, jeżeli udziela się społecznie i charytatywnie
– to podnosi jego status społeczny. Wydaje się być to obrazek człowieka
idealnego i spełnionego, ale.. W dążeniu do spełnienia pewnych oczekiwań
względem nas samych możemy czasami zagubić priorytety.
I
co dalej?
Moje
życie z racji wieku, lub tak sobie to tłumaczę biegnie dość szybko. Nauka,
obrona pracy magisterskiej, milion zadań w pracy, chęć wykazania się i
wyrobienia jakiejkolwiek pozycji zawodowej i samokształcenia się. Żyję w
większym mieście, tutaj życie biegnie nieco inaczej. Wiem to, ponieważ pochodzę
z małej miejscowości. Trzeba być zawsze krok do przodu, bo inaczej
wtorek, 3 listopada 2015
Kobieta nie ma lekko...
Wcześniej
pisałam nieco prześmiewczo o nas kobietach, jednak było to w roli luźnego
sytuacyjnego tekstu. Mamy swoje fazy i nie ma co ukrywać. Kobiety prawie zawsze
są emocjonalną bombą zegarową jedne mają zapłon szybki i krótki wybuch inne
spalają się długo a eksplozja jest proporcjonalna do długości czasu
oczekiwania. Nie pozwolę jednak aby ktoś pisał o nas w kategoriach głupiej
blondynki z samooceną lalki Barbie. Czytałam artykuł w którym autor dość
boleśnie nas potraktował. Nie jestem pewna czy to kwestia doświadczeń czy
wyimaginowanej kreacji Kobiety we współczesnym świecie. Dzisiaj wychowanie kobiet
postrzegam bardziej w stronę Spartańskiego modelu wychowania niż Ateńskiego.
Dlaczego? Chciałabym wyjaśnić kilka kwestii i przedstawić stanowisko kobiety o
Kobiecie.
1. Kobieta
jest wartością samą w sobie, ale jej wartość to nie tylko zgrabny tyłek.
Kobieta
jest wartością samą w sobie, jest człowiekiem który jako istota żyjąca posiada
pewne prawa, obowiązki i przywileje. Mężczyźni również je posiadają. Kobieta to
nie tylko ładny tyłek a jej samoocena nie jest oparta tylko na tym co widzi w
lustrze i ilości otrzymanych walentynek. Dzisiejsza kobieta ma w zwyczaju
zmagać się z milionem zadań jednocześnie (nie umniejszając mężczyzną). Ukończyć
szkołę, zarobić na własne utrzymanie, fajnie jakby udało się zrobić karierę
zawodową, znaleźć czas na dziecko, wychować dziecko (jednocześnie zajmując się
domem) iść do pracy (dalej zajmując się domem plus dziecko). W wolnych chwilach
rozwijać pasję i spędzać wolny czas z rodziną. Serio, nie mam dziecka a już
czuje się jak na jakimś rollercoasterze. Kobieta czuje się dumna kiedy podołała
swoim codziennym obowiązkom, kiedy nawali, ma poczucie winy, że nie dała rady.
Na tym zbudowana jest jej samoocena i poczucie wartości – na jej osiągnięciach.
Nie muszą to być osiągnięcia rzędu zdobycia fotela dyrektora w renomowanej
firmie. To są również drobne sprawy które złożone w całość dają drogę jak na
rajdzie Dakar. Jeżeli inni oceniają ją na podstawie jej aparycji i przyjemnych
kształtów to już jego, jej problem.
2. Jesteśmy
razem w tym bagnie – czyli o związkach.
Prawdą
jest, że uważamy, że jeżeli facet nie akceptuje nas taką jaką jesteśmy to nie
ma sensu jakby dalej drążyć tematu. Jeżeli on oczekuję, że z rozmiaru L
wejdziemy w S bo ona tak chce i nasza „elka” mu nie pasuje to sorry, ale nie
koniecznie będę zmieniać tego bo Ty chcesz. Jednak związek to praca nad sobą
niedziela, 1 listopada 2015
Z humorem i o humorach Kobiety
W
każdym stereotypie jak w plotce, jest ziarenko prawdy – skądś musiały się one
wziąć. Kobiety to bardzo skomplikowane istoty, które jednocześnie myślą w
„trzech czasach”.
„Kupię sobie tą sukienkę, będzie mi
pasować do butów, które już mam, ale za to muszę kupić nową marynarkę.”
Tego
nie ogarniesz tak po prostu, tylko kobieta potrafi zrozumieć, co się kotłuje
pod tą jej błyszczącą fryzurką w modnym kolorze.Przedstawiam 5 najczęstszy naszych fanaberii, humorów. Ciekawe czy się z nimi zgodzicie.
1.
Mężczyzno,
dla własnego dobra, kiedy kobieta jest w napięciu przedmiesiączkowym, pamiętaj.
Ona ma ZAWSZE rację. Inaczej może Cię czekać foch miesiąca lub będziesz musiał
się wykazać zwinnością, kiedy będzie w Twoją stronę lecieć doniczka z kwiatkiem
lub inny gadżet – koniecznie widowiskowy. Kobiety podczas PMS potrzebują tulenia, dużo
tulenia, czekolady MILKA OREO (duża lub ewentualnie dwie) i spokoju. Wino
opcjonalnie w moim wypadku zdaje się być zbawieniem na zszargane nerwy. Seks…
tylko jak wyrazi pozwolenie na piśmie inaczej możesz oberwać z świeżo
wymanicurowanych paznokci, nie daj Bóg jakiegoś przy tym złamie, to przepadłeś
na wieki.
2
Kobieta
w kuchni. Każda z nas chce gotować jak Magda Gelsser, choć wyglądać raczej jak
damska wersja Gordona Ramseya. Jedne z nas to
poniedziałek, 26 października 2015
Mieczyk Króla Artura a fantazje Królowej - cz. I
- Ola, i jak było wczoraj? Widziałam
jak wychodziłaś z jakimś gościem.
-Wychodziłam, wychodziłam.
-Ej, nie wierzę, że tylko odprowadził
Cię na przystanek i nic.
-Nie, zdecydowanie to było coś,
doszliśmy daleko, aż pod same drzwi!
Kobiety dzielą się na
trzy kategorie. Pierwsza to ta która potrafi przeżyć w monogamii spory szmat
czasu, druga to taka która lubi zabawić się na lewo lub prawo bez większego
skrępowania czy zawstydzenia się, a trzecia to ta, która
chce być jak druga ale się wstydzi.
wtorek, 20 października 2015
Krótka historia pierwszego spotkania
- Co to jest za kwiat? Goździk?!
-Nie wiem, ładny był to Ci kupiłem.
Dopiero po czasie się przyznał, że kupił na szybko w Starym Browarze i zapłacił
za niego jak za zboże.
-Więcej kwiatów Ci nie kupię.
Tak się zaczęło…Na premierze piwa rzemieślniczego, którym byłam
szczerze zachwycona. Zaczepił mnie myjąc już stoliki po 3 w nocy.
-Ej, umówimy się na kawę rano?
-Rano zaczynam od 13:00
-Ok, 13:00 Minister CAFE!
Poszłam do domu, w duchu myślałam Mieszkam w Poznaniu 2 lata, gdzie
jest Ratajczaka i to całe Minister CAFE. Kocham wujka Google i kuzyna
Facebooka.
11:30 sms od koleżanki:
„Wstawaj o 13 masz randkę nie
zapomnij!”
Jaką randkę?! Jest
piątek, 16 października 2015
Jego męskość, a jej charakter
„Gdzie
ci mężczyźni, prawdziwi tacy,
mmm,
orły, sokoły, herosy!?
Gdzie
ci mężczyźni na miarę czasów,
gdzie
te chłopy!?”
Danuta Rinn śpiewała tą piosenkę w
1975 roku głosem prawdziwej seksbomby. Dzisiaj mamy 2015 rok i patrząc na idoli
nastolatek pokroju Justin Bieber, który wygląda moim zdaniem - jak słabo
przerobiona babka, wyje wręcz do księżyca GDZIE ci mężczyźni?!
Rozmawiając
z koleżanką na temat współczesnych mężczyzn i lamentów związanych z brakiem
pokaźnych jaj wśród znajomych nam facetów. Padło z jej strony piorunujące
pytanie z lekką nutką niepokoju.
-
Może to NASZA wina? Wiesz, naszego charakteru.
-
Nasza?! Niby dlaczego?
Przyznam,
że to była moja pierwsza reakcja i tak, właśnie zniewieściały, ubrany jak
wystylizowany gówniarz z poprawczaka z wyregulowanymi brwiami Bieber został
postawiony w nieco cieplejszym świetle.
Jakieś ponad „x” lat temu
Wychowana
na kawałku „Born to be wild – Steppenwolf” oraz
twórczości The Prodigy dzięki mojej kochanej siostrze i naturalnym warunkom
wyrosła ze mnie niezłą cholera. Charyzmatyczna, głośna, pewna siebie, co tu
dużo pisać - ruda okularnica w trampkach. Po czasie bycia singielką poznałam chłopaka,
który był miły i nieśmiały, ja dusza towarzystwa w pełnej krasie i braku ogłady
ze światem postanowiłam wyrwać go z ciepłego drewnianego krzesełka. Udało się,
nie mogło zresztą być inaczej. Wyszło tak, że wieczór spędziliśmy razem. Kilka
późniejszych lat zresztą też. Było to bardzo miły chłopak, troskliwy, uczynny,
leniem był tylko w swoim pokoju. Na całe szczęście dla naszego ówczesnego
związku był raczej małomówny i ugodowy. Nie, ja nie jestem jędzą i suką, po
prostu miałam bardziej dominujący charakter. Uzupełnialiśmy się jak yin
i yang czy coś takiego. Prawda jest
taka, że całkiem nieźle nam szło kilka lat samo się nie zrobiło. Kiedy ja
odwalałam jakaś akcję on zazwyczaj
wtorek, 13 października 2015
Jego Ego
Jebło
mnie jak grom z jasnego nieba. Byłam po wieloletnim związku, w którym emocje
były tylko postacią drugoplanową. Stagnacja, przyjaźń, seks, relacja. Bez szału,
ale to było już tyle lat, że szkoda było marnować całego wypracowanego związku
z powodu braku „tego czegoś” Któregoś dnia z ogromną klasą postanowił zakończyć
wieloletni związek bardzo dyplomatycznym telefonem pomiędzy 5 a 6 rano.
Postanowiłam
nie płakać zbyt długo po kimś, kto nie miał na tyle jaj by powiedzieć mi wprost
„Kochanie to nie moja bajka, może w innym świecie, innym czasie..” Pięć lat
związku pięć dni smutku i ani dnia dłużej. Życie pisze różne scenariusze, ale w
tym wypadku kogoś wybitnie poniosło.
Był
piątek wieczór i on. Facet, na którym moje oko wisiało, od co najmniej kilku
ostatnich miesięcy. Był zajebiście przystojny, nie da się inaczej tego
określić, gdybym nie posiadała moralnego kręgosłupa, pewnie wzięłabym go
jeszcze tego samego dnia w miejscu, w którym go poznałam. Starszy, szalony,
charyzmatyczny dowcipny – partia idealna.
Zaczęliśmy się spotykać, chemia
pomiędzy nami była tak silna, że moglibyśmy ją rozdawać smutnym parom, których dotknęła
nostalgia. Szybka akcja, związek, życie, mieszkanie i… problemy. Mój Pan
idealny nie był aż tak idealny (może poza łóżkiem). Problemy pojawiły się, gdy
jego zapotrzebowanie materialne było większe niż możliwości, które dawała mu
praca. Porażka, którą przeżywał pod koniec każdego miesiąca zaglądając na konto
doprowadzało go do złości. Jako kobieta silna i niezależna chciałam wspierać
swojego mężczyznę udowadniając mu jego wspaniałość na każdym kroku a sama zaś wzięłam
dodatkowy etat łatając dziurę domowego budżetu.
On udowadniając mi, że jest
prawdziwym facetem reperując swoje własne ego stawał się coraz większym dupkiem
poniedziałek, 5 października 2015
Współczesny święty?
Każdego
dnia spotykamy kogoś, kto potrzebuje naszej pomocy. Czasami jest to potrzeba
rozmowy, wsparcia słowem, spędzenie chwili w ciszy razem a czasami prośba o
zakup chleba i serka do jedzenia. Są to nasi bliscy, pan spod sklepu, obcy w
tramwaju który wyciera nos chusteczką, nasi przyjaciele.
Kasia
za sprawą swoich znajomych dowiedziała się o mężczyźnie, który ma problem
alkoholowy. Jego uzależnienie było tak silne i zaawansowane, że mężczyzna
stracił żonę, rodzinę dom, psa. Mieszkał w opuszczonym lokalu niegdyś należącym
do pracowników kolei. Nie pracował a jego sposobem na życie było proszenie
ludzi o zakup produktów spożywczych, ponieważ własne oszczędności wydawał na
alkohol. Każdy znał Pana Mietka, bo Tak go ludzie nazywali, szczerze nie wiem
czy to jego prawdziwe imię, ale jak się powiedziało „Pan Mietek” każdy wiedział,
o kogo chodzi. Był pogodnym człowiekiem w średnim wieku i pomimo alkoholu we
krwi raczej nieszkodliwym.
Wiele
osób ulegało jego prośbą o zakup bułki i pasztetu jednak raczej nikt nie wnikał
dogłębnie w jego styl życia.
Kasia
postanowiła zmienić smutny los Pana Mietka. Uradowana swoim pomysłem odnowy
świata postanowiła zorganizować pomoc na szeroką skalę. Poinformowała swoich
znajomych o zacnej idei, którzy równie szybko, co ona zapałali sporym
entuzjazmem.
-
zakładamy grupę na facebooku!
Reklama dźwignią handlu
i usług. Również tych z ideą czynienia dobra. Los Pana Mietka poruszył szczerze
wiele serc i w krótkim czasie powstała spora ekipa pod sztandarem pomocy. Plany
były potężne. Uzbieranie środków na życie, pomoc psychologa, terapeuty,
organizacja fundacji, która była gotowa przyjąć Pana Mietka pod swoje skrzydła i
pomóc w wyjściu z nałogu. Chęć pójścia
dalej podtrzymując wiatr w skrzydłach była bardzo silna.
- On mieszka w „szopie”,
normalny człowiek tak nie może żyć.
Idea
polepszenia standardu mieszkalnego doprowadziła do sporego rozgłosu, który miał
ułatwić poszukiwania lokum. Między czasie wolontariusze chodzili pod sklep
zaopatrując Pana Mietka w niezbędne podstawowe produkty żywnościowe, czasami
nawet higieniczne. Nasz Pan Mietek za każdym razem grzecznie dziękował i
okazywał wdzięczność za miły gest ze strony młodych ludzi. Cieszył się,
wtorek, 29 września 2015
Ideały dla Każdego
Każdy
związek dwóch osób przechodzi przez pewne etapy. Na początku jest euforia,
różowe okulary, chęć przekazania światu naszej radości i możliwość przenoszenia
gór. Później zaczynamy patrzeć na świat trzeźwym okiem a wady naszego wybranka
są już obiektywnymi wadami z którymi musimy żyć. Później…. później jest tylko
gorzej i jeżeli nie jesteście dla siebie stworzeni ten etap to zweryfikuje.
Każda
kobieta wiążąc się z mężczyzną/ kobietą wypatruje w nim/niej pewien pakiet cech
oraz zachowań które uznaje za stosowne i odpowiednie dla mniej. Na początku nie
ma to znaczenia ale później już ma i to duże.
Model kobiety idealnej.
Kobieta idealna to taka która
uzupełnia swojego partnera. Ty gotujesz
ja zmywam. Poziom libida utrzymuje się z grubsza na wysokim poziomie i z
zasady wie co to środki na ból głowy.
Model
mężczyzny idealnego.
Mężczyzna który posprząta swoje
skarpetki, opuści klapę po załatwieniu potrzeby i rozumie, że nas (kobiety)
czasami może boleć głowa.
Ale to jak?
Kiedy
jednak podchodzimy do związku jako tego jedynego nasze modele idealnego
partnera przechodzą małą metamorfozę. W głowach robimy małą burzę i ustalamy
nowe ideały.
Idealny On.
Gotuje
kiedy wraca wcześniej z pracy, nie sprząta skarpetek ale opuszcza klapę. Kiedy
uprzedzam o moim złym dniu rozumie to i przyjmuje na klatę wszystkie fochy tego
dnia głaskając mnie po głowie. Zwykle pozwala mi na taktyczne drzemki i nie
złości się, że spędzam dużo czasu na
komputerze. Kocha mnie ją jaka jest. Mała ruda wredna w wielkich okularach.
Mniej idealna Ona
Gotuje
kiedy tylko może, uwielbia robić duże leniwe śniadania i drzemki zaraz po nich.
Nie koniecznie lubi sprzątać ale jak już to robi to konkretnie. Spędza czas
pisząc albo magisterkę albo teksty na bloga z euforią „mam wstęp, przeczytać?” Uwielbia nieznośnego czarnego kota który
wchodzi jej na głowę a ona się z tego cieszy. Lubi sprzątać jego skarpetki.
Kocha go takiego jakim jest i jest pod wrażeniem, że on znosi jej charakter
czasami jędzy.
Ideały
Ona
i On to zdecydowanie nie są idealne jednostki które nie zaspokajają swoich
pierwotnych oczekiwań względem siebie ale ich związek jest (prawie) idealny,
daje radę i się sprawdza. Bo po co komu ideały(Ideały nie zapewnią nam poczucia
bezpieczeństwa, miłości i partnerstwa.) skora można mieć szczęście. Ideał…
ideał sam się wypracuje z czasem.
Może
nasze wyimaginowane ideały nie sprawdzają się prawdziwym życiu a ludzie którzy
są ich zaprzeczeniem będą naszymi partnerami do końca życia? Lepsze się wydaje
zbieranie skarpetek z podłogi niż posiadanie muzeum zamiast domu.
Może
warto zwrócić uwagę na to co zostaje przez nas skreślane na pierwszy rzut oka i
pozwolić sobie dać szanse?
Spójrzmy
na naszego partnera obok. W gatkach, skarpetkach od Calvina Kleina jak boski
David Beckham a czasami jak Ferdek z Kiepskich w podartym podkoszulku… bo mu
tak wygodnie. I co? Czujecie to ciepełko które Was ogarnia kiedy na niego
patrzycie?
czwartek, 24 września 2015
Jesień ach to ty.
Rozpoczął
się jeden z najbardziej depresyjnych pór roku. Zdaniem większości jesień to nie
jest najlepszy czas na zmiany, miłości, życie.
Wiosna.
Pora roku, której sława jest większa od dokonań. Po lodowatej zimie z
przyjemnymi chwilami odradza się życie. Czas, w którym drzewa i chwasty
zachęcają do spędzania wolnego czasu na świeżym powietrzu (o jak wspaniale,
będzie miał, kto pracować na moją emeryturę) Czas, w którym wszystko odradza
się z głębokiego snu. Miłość, czas, postanowienia, zieleń, My. Z każdą chwilą słońce otula nas upragnionym ciepłem,
którego wyczekiwanie trwało kilka miesięcy.
Euforia,
motylki, nieznajomi.
Szczerze
uważam, że aura wiosny strasznie jest ogłupiająca dla człowieka. Czujemy parcie
na poznanie kogoś, z kim można spędzać całą zajebistość wiosny, lata… nie oszukujmy się. Och jak złudne potrafi być
wiosenne zauroczenie. Zapach kwitnącego, bzu który obija się o nasze nozdrza
przemiłym słodkim zapachem, trawa, która wygląda tak kusząco. Ciepłe wieczory i
chęć spędzania ich wyjątkowo. Czasami z kimś, czasami z przyjaciółmi a czasami samotnie
z butelką wina nad Wartą. W każdym wypadku snujemy marzenia i postanowienia jak
będzie wyglądać nasze życie za jakieś piętnaście lat. Endorfiny sięgają zenitu
a wokół nas tyle bodźców, które tylko czekają na naszą chwilę nieuwagi, aby
oszołomić nas swoim pięknem i strawić do dna. Każdy z nas jest w stanie
przypomnieć sobie swoje letnie chwile zapomnienia, których wspomnienie
przyprawia nas o zawstydzenie. Chwile, którym by się nie poddał gdyby to była
jakakolwiek inna pora roku. Wiosną można więcej, tak już jest i dobrze,
wspomnienia to ważna sprawa.
Wiosna
to również czas refleksji nad własnym życiem, nad naszymi priorytetami. Dla
jednych wiosenne porządki stanowią nowy początek. Taka swoista linia startu.
Nie
dla mnie.
Jesień
to była zawsze moja ulubiona pora roku. Może, dlatego, że o tej porze przyszłam
na świat wrzeszcząc całą gębą. Może, dlatego, że
trochę mam po niej charakter. Kapryśny, ale kolorowy i zaskakujący. Pora roku,
która jest przez jednych nielubiana przez innych kochana. Nie da się przejść
obok niej obojętnie. Kiedyś mój serdeczny przyjaciel powiedział mi „Ruda, Ciebie się albo
Subskrybuj:
Posty (Atom)