wtorek, 2 stycznia 2018

Rok 2017


Rok 2017 obfitował w moim życiu w bardzo wiele niespodzianek i zakręconych sytuacji.

Nadal nie wierzę, że mamy już kolejny rok, 2018… czad jak cholera. Przygotowania do ślubu, nowy szef, szef (to zasługuje na podwójny wpis) awans, ślub, remont wspólnego mieszkania (który nadal trwa). Po drodze wiele wyzwań i problemów, tak to był dobry rok.

W styczniu stwierdziliśmy „dobra to bierzemy ślub, kiedy? No sierpień brzmi rewelacyjnie! :)” tak więc hym… 7 miesięcy na przygotowanie ślubu brzmi dość szalenie ale przyznam, że jest to komfortowy czas na jego realizację wbrew panującej opinii i popłochu z „datami”. Później zmienił mi się szef. Przyznam, że nie wiem co było w tym roku dla mnie najcięższym przeżyciem ale to na bank jest w TOP 3, może nawet TOP 2.
Tak, dogadaliśmy się i bardzo wiele się od niego nauczyłam, ale jak z każdą zmianą - było ciężko. Awans, dość nieoczekiwany bo miałam się zająć moją zawodową miłością – windykacją, ale jak to w życiu… zmiany. Zajmuję się wsparciem sprzedaży i wiem, że to jest moje miejsce, które kocham. Windykacja, pępowina została chyba skutecznie odcięta (tak sądzę). Ciągły bieg, to w pracy, to w domu doprowadziły mnie przed ślubną altanę. Zdecydowaliśmy się na połączenie ślubu cywilnego z ślubem humanistycznym (dziękuję Ślub Humanistyczny). Przyznam subiektywnie, że to jedna z najpiękniejszych ceremonii jaką widziałam. Po pierwsze – moja, po drugie tak prywatna i tak osobista, że część gości zastanawiało się czy mistrz ceremonii to nasz znajomy. Magiczna sprawa. Największy suprise tego roku – własne mieszkanie. Nie, nie wpakowałam się w kredyt na 30 lat. Udało się dostać mieszkanie od miasta „do remontu” super opcja polecam sprawdzić, raz na kwartał, są na stronie ZKZL Poznań wystawiane mieszkania (pustostany), które można wyremontować i mieszkać do śmierci za normalny czynsz bez opcji kredytu. Tak więc marzenie o własnych czterech kołach zamieniłam na cztery kąty, będzie sztos (o ile nadal się tak mówi?).
Rok starsza ale cholernie bogatsza w doświadczenia. W życiu nie byłam cierpliwa, teraz jestem (przynajmniej zawodowo) szlak mnie trafia dopiero przy ekstremalnych sytuacjach a nie bo mucha strzeliła bąka. (Seba mówi „ napisz, że się zesrała) tak… siedzi obok i ogląda jakieś piwne filmiki. Tego nie ogarniesz… :)

Jak 29go zamykałam w firmie „rok” przyznam, że byłam najdumniejszym człowiekiem na ziemi – przynajmniej w firmie. Ten rok był dla mnie bardzo wymagający, bardzo wiele nauczyłam się o sobie i jeszcze więcej pracy włożyłam w swoją osobę. Jestem bardziej konsekwentna, asertywna, cierpliwa i nieco mniej wredna. Jestem bardziej świadoma swoich wyborów i nawet kiedy mam wątpliwości, są obok mnie osoby znacznie mądrzejsze, to kolejna rzecz jakiej się nauczyłam. Przyjmować mądrość innych, tak nawet „przy okazji” nie mówię o wielkim studiowaniu. Po prostu, przez doświadczenie, obserwację, podejmowanie trudnych decyzji.

Siedzę i zastanawiam się jaki będzie 2018 rok. Bardziej intensywny, wymagający, zaskakujący? Mam nadzieję, że nie będzie tak wredny jak teraz kiedy powitał mnie chorobą przez którą bolą mnie wszystkie mięśnie, kości i skóra. Halooo 2018 ogarnij się bo mamy przed sobą sporo wyzwań! :)

A... a tak z dupy to polecam Wam dwa całkiem niezłe seriale. Pierwsze " Peaky Blinders" kolejny to "Dark".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz