sobota, 7 kwietnia 2018

Brak Tematu



Powinien być jakiś wstęp. Coś lirycznego, ale nie będzie. Będzie krótko, zwięźle i na temat.  Będzie może trochę łaciny, nie wiem. Zobaczymy.

Życie zmienia się z minuty na minutę. Powiedzenie, że jesteś kowalem własnego losu jest dla mnie coraz bardziej prawdziwe. Myśl „zobaczymy co los nam da” jest o krzak zadek roztrzaskać. Jak sam nie staniesz na nogi i nie walniesz pięścią w stół to samo nic się nie zrobi.
              
       Owszem czasami los podaruje nam okazję, ale od nas zależy co z tym zrobimy. Otóż moi mili, dorosłam. Tak dorosłam, do momentu, w którym przestałam się bać podejmować trudne decyzje nawet jeżeli widmo konsekwencji może być szalenie gówniane. Brzmi banalnie, ale przyznajmy się, ile razy baliśmy się zmienić pracę, która nas wykańcza a część ludzi w niej szczerze wkur*ia z obawy przed bezrobociem. Ile raz marzyliśmy o czymś szalonym, ale tego nie zrobiliśmy, bo się baliśmy „co ludzie powiedzą”. Co druga kobieta chciałaby schudnąć, ale w sumie nie ma czasu bo praca, dom, dzieci.  Kochani… dobrze wiemy, że to całkiem wygodna wymówka, którą sama stosowałam (no… dziećmi się zakryć nie mogłam, ale pracą już bardzo tak). Marzenia uciekają, czas ucieka a my nie będziemy młodsi, szkoda czasu na spalanie się z powodów, które możesz zmienić. Chcesz schudnąć, rusz dupę albo zaakceptuj siebie i też będzie Ci dobrze.  Nie lubisz swojej pracy? Jebnij to i jedz w te swoje Bieszczady i nie mrucz pod nosem, że łatwo komuś to pisać, bo nie jest łatwo. Też mam kredyty, mieszkanie, rodzinę i koty na utrzymaniu a jebnęłam to i szukam czegoś nowego dla siebie. Nie warto się spalać dla czegoś co w szerszej perspektywie serio nie ma sensu. Przestań zazdrościć innym tylko rusz dupę i zadbaj o swój los, bo nikt inny tego za Ciebie nie zrobi. Nie chce Ci się codziennie rano robić makijażu? To go nie rób, nikt od tego nie umrze a potwory są tylko w bajkach.
                
       Uwaga, teraz powieje kołczem.  Największym ograniczeniem dla nas samych jest nasz strach i brak wyobraźni. (mam nadzieję, że to przeżyliście) ale coś faktycznie w tym jest, inny się udaje to i Tobie się uda.
               
       Ja szukam nowego etatu, który pozwoli mi zrealizować marzenie o własnej kawiarni. Wiem, że nie ogarnę tematu w miesiąc czy pół roku ale rok jest już realnym tematem. Przestałam się zastanawiać „skąd ludzie mają na to pieniądze” tylko odkładam w swoją skarpeteczkę grosz do grosza. Będzie ciężko, ale próbę warto podjąć. Marzenie plus bycie własnym szefem, ha! To dopiero czad. Na samą myśl się jaram😊

        Może to już starość może już wku*wienie ale trochę się przewartościowałam:
Rusz dupę, walcz, kochaj i akceptuj. Nie ma sensu się spalać.
Polecam.
               

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz